PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629779}
6,7 30 008
ocen
6,7 10 1 30008
7,3 17
ocen krytyków
Uciekinier
powrót do forum filmu Uciekinier

Analiza filmu

ocenił(a) film na 7

Tuż po seansie "Uciekiniera" boli przede wszystkim podstawowy fakt - nikt o Jeffie Nicholsie nie wie i nikt pierwszego młodzieńca filmowej Ameryki nie pamięta. Z daleka pobrzmiewa gdzieś echo Benha Zeitlina (głównie za sprawą niedawnej reżyserskiej nominacji do Oscara), coraz częściej na łamach dodatków kulturalnych do najbardziej poczytnych polskich tygodników przewija się nazwisko Wesa Andersona, a wokół Nicholsa cisza jak makiem zasiał. Nie pomógł mu nawet sukces podczas Międzynarodowego Tygodnia Krytyki na Festiwalu w Cannes w 2011 roku. Mało tego, nawet obecność w konkursie głównym przywołanego już najgłośniejszego festiwalowego wydarzenia roku nie przyniosło mu zaszczytnej sławy. Twórca pamiętnego "Take Shelter" przechodzi bez burzy, przemija jak deszcz i pozostaje niezauważony niczym drobne krople rosy o poranku. Pozostaje jedynie nadzieja, że uderzy kiedyś w świadomość widzów z mocą północnego gradu; przybije do brzegu i ogłosi nadejście tsunami, które zaatakują nasze synapsy z mocą pędzącej, kilkumetrowej fali.

"Uciekinier" jest potwierdzeniem umocnienia się Nicholsa wśród czołowych przedstawicieli amerykańskiego kina nowej fali. Jego najnowsza produkcja to obraz w wielu miejscach ocierający się o majstersztyk, film o tyle absorbujący, co piekielnie inteligentny w przeprowadzaniu na własną modłę starych, perfekcyjnych wzorców. Doświadczymy tu wielu błędów logicznych i nieścisłości, które w ostatecznym rozrachunku nie wpływają jednak na siłę oddziaływania filmu lecz pozwalają nam zanurzyć się w swoim świecie bez ryzyka zachłyśnięcia. "Uciekinier" jest produktem typowym dla naszych czasów, mieszaniną stylów, estetyk i gatunkowych klisz z pozoru odrębnych, a jednak idealnie ze sobą współgrających.

Struktura narracyjna i symboliczna opiera się na schematach i archetypach znanych z naszych najlepszych, dziecięcych baśni; uwspółcześnienie i dostosowanie opowieści do języka zastanej sztuki filmowej uzyskuje jednak poziom wyższy niż wynosił pierwotny potencjał historii. Z pozoru bowiem wszystkie dokonane przez nas obserwacje pokrywa banalność - oto dostajemy historię podrzędnego outsidera, który musi poradzić sobie z mrokami przeszłości. Spotyka mentora, który służy mu dobrą radą, po czym ostatecznie dostaje pouczenie i kończy opowieść wzbogacony o nową wiedzę i nowe doświadczenia. Jednak sposób, w jaki Nichols podchodzi do fundamentalnych struktur i przemienia je, miesza oraz improwizuje z łączeniem odmienności, wzbudza respekt. W pewnym momencie granica pomiędzy banałem i starością a nową możliwością zostaje rozmyta. "Uciekinier" to rozrywka zbliżona do wzorców starych, dobrych historii opowiadanych nam przez dziadka podczas wakacyjnych wieczorów, kiedy kiełbaski pieką się w ognisku, umysł chłonie każde wypowiadane słowo, a satysfakcja obcowania z jedną z najpierwotniejszych form sztuki osiąga maksimum.

Mud jest bohaterem zagubionym, postacią przepływającą nurtami minionych traum i porażek, których nie potrafi pokonać własnymi siłami. Jego życie staje się pasmem ciągłych poszukiwań zaginionej nadziei, którą wzywa, pielęgnuje i poświęca dla całego świata, lecz w równym stopniu nienawidzi całym swoim znarkotyzowanym sercem. Niczym Gollum z Tolkienowskiego arcydzieła, potrzebuje skarbu zarówno do życia, jak i do śmierci. Nie zauważa granicy, za którą obsesja przerasta miłość, nadzieję zaś nałóg i tragiczność trudna do ostatecznego wyplewienia. Jako postać dramatyczna potrzebuje ucieczki, oczyszczenia z piętna fatalnego i niespełnionego uczucia. "Uciekinier" stara się dowieść, czy możliwe jest pełne odrodzenie, wyjście przeszłości naprzeciw z poczuciem zmarnowania dziesiątków lat i ze świadomością traumy, która pozostanie obecna przez całe późniejsze życie. Przeobrażenie się w uciekiniera jest stałą możliwością, która wymaga jednak cierpień i poświęcenia. Lecz tak jak w baśniach, finalnie będziemy świadkami historii, która choć częściowo okaże się zwycięstwem.

Dla Muda możliwy jest bowiem ratunek. Straszliwy do wyobrażenia, ale stanowiący najbardziej wartościową i najszczęśliwszą drogę, którą jest w stanie pokonać. Uczucie Muda stanowiło z początku zaczątek tego, co wszyscy śmiemy nazywać miłością idealną, wyśnioną, której pragnienie wychodzi z głębi ludzkiego serca i po którym płacze się aż do długo oczekiwanej śmierci. To miłość czysta, dziecięca, wyrosła z fascynacji odmiennością drugiego. Związuje ona każdą wartą przeżycia sekundę z drugą osobą, pokochaną z czasem goręcej od pierwszego poczucia splecionych wzajem dłoni. Miłość naiwna, nieznająca powodów do zazdrości – piękna, tak jak piękne były wspólne chwile. Doświadczenie niespełnionego marzenia zaowocowało bólem, który musiał zaciążyć na całym późniejszym życiu Muda. Żyjąc wspomnieniami, zaszczepił w sobie jedynie przepełnioną cierpieniem nadzieję. Ratunkiem może stać się więc tylko nowe życie. Oczyszczenie przyjdzie przez śmierć, choćby prowizoryczną, ale jednak stanowiącą podbudowę nowej osobowości. Trzeba przebrnąć przez zatokę, by ujrzeć pełnię oceanu. Na nowych wodach odżyje obecność, narodzi się życie, poczną się nowe pragnienia, zaistnieją nowe marzenia. Ta swoistego rodzaju reinkarnacja przerodzi się w nowe doświadczenie własnej osoby. Tabula rasa i nowy rejs w nieznane.
Uciekinier recenzja

W mniej skrajnej formie owe koncepcje widoczne są również w postaci głównego bohatera opowieści – Ellisa, młodzieńca bez skazy, reagującego zawsze idealnie, zgodnie ze swoim sumieniem, stając się wzorem zarówno dla młodszych, jak i starszych kolegów. Szczery dżentelmen o prawym sierpowym godnym młodego Tysona i ilorazem inteligencji wykraczającym sporo poza statystyczną przeciętność. A przy tym idealista, do końca wierzący w miłość i przekonany o jej immanentnej roli w życiu każdego człowieka. Gdyby nie fakt jego młodego wieku, byłby z niego mentor jak się patrzy. Jednak w filmie Nicholsa każdy wysuwający się na pierwszy bądź drugi plan bohater odchodzi z nauką i nowym bagażem wiedzy. Zimnym prysznicem dla Ellisa będzie uświadomienie sobie niejednoznacznej roli miłości, kiedy doświadcza własnego, młodzieńczego zawodu. Dla niego życie także rozpocznie się od nowa, jednak w zupełnie innej formie, niż miało to miejsce w przypadku Muda. Nie popełnia jego błędów, nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki, lecz próbuje odnaleźć dla siebie nowe źródła i strumienie. Nichols gra na paradoksach, gdyż kolejny raz czternastoletni dzieciak okazuje się mądrzejszy od starszych bohaterów.

Postacie drugoplanowe służą w tej opowieści nie tylko jako tła i katalizatory dla działań wymienionej powyżej dwójki protagonistów, lecz przez swą indywidualność nadają historii barw i odcieni o tyle różnorodnych, co zestawionych na zasadzie zgrabnie poprowadzonych kontrastów. Najbliższym przeciętnemu widzowi okaże się zapewne Neckbone, postać żywcem wyjęta z naszych życiorysów, zafascynowana zachowaniem i odwagą Ellisa, zdająca sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale także kompletnie zanurzona w świecie przeżywanej przygody. Ojciec Ellisa jest schematyczny, ale i do bólu prawdziwy. Z pozoru beznamiętny, w środku jednak empatyczny i pełny zranień. Jego małżeństwo to symbol zaburzenia komunikacji, archetyp odmienności charakterów, które dopiero nagły wstrząs jest w stanie zmusić do zbliżenia się i odkrycia w minionym tego, co było piękne. Film Nicholsa nie jest bowiem manifestacją wyrzeczenia się tego, co dawne, a raczej zachęceniem do żonglowania przeszłością na tyle, na ile może nam przynieść jak najwięcej szczęścia i porozumienia z drugą osobą. W jednym przypadku staje się balastem, w drugim - immanentnym czynnikiem komunikacji. Podobnie jak w przypadku sąsiada Ellisa, Toma Blankenshipa, dla jednych osób musi pozostać odkryta, dla drugich zasłonięta, dla trzecich zaś wywrócona o 180 stopni.

Dlatego też tak mocno zaakcentowana jest w "Uciekinierze" funkcja kłamstwa w życiu człowieka. W pierwszej interpretacji związane jest ono z całą baśniową strukturą przedstawionej opowieści - to kłamstwo steruje naszymi afektami i to ono wprowadza do życia wszystko, co wartościowe. Sztuka sama w sobie zbudowana jest na jednym wielkim kłamstwie, baśń za jego pomocą wprowadza czynniki nadprzyrodzone i magię. Dzięki temu ukazane zostaje ostateczne przesłanie utworu. Nie inaczej jest w naszym życiu, które stanowi subtelną formę ożywienia baśni. Kłamiemy, by przekazać szczęście, wzbudzić emocje, zmusić kogoś do myślenia, bądź dla zdobycia własnych korzyści. Wszystko to posiada pewną zakorzenioną w opowieści wartość, którą my porozumiewając się z drugą osobą, staramy się przekazać. Zaś kłamstwa w drugiej interpretacji stanowią barierę dla przywoływanych już koncepcji związanych z przeszłością. Dzięki nim dusimy ją, nie pozwalamy zdobyć jej przewagi w życiu teraźniejszym, bądź też na odwrót, poprzez nasze kłamstwa staramy się przeszłość usidlić i uczynić z niej oręż w walce z własnymi traumami. Przezwyciężenie tego stanu istnieje, o czym mowa była w powyższych akapitach. Kłamstwo i przeszłość są ze sobą tak blisko związane, iż wydają się posiadać jedną i tę samą naturę. Sprawiają ból, ale i pomagają go uśmierzyć, trzeba tylko zacząć umiejętnie i w odpowiednich momentach życia z nich skorzystać.

Pod tym względem Ellis i Mud stanowią dwa kierunki rozwiązania tego samego problemu. Ich postawy nie są tożsame, jednak przenikają się nawzajem na tej samej płaszczyźnie, którą tworzą nieszczęśliwe miłosne rozegrania. Postawa Muda jest jasnym i klarownym zerwaniem z dotychczasową przeszłością, wyjściem od podstaw, stanięciem twarzą w twarz z nadciągającą przyszłością. Ratunkiem dla niego jest kompletne oderwanie się od przeszłości, przez co Ellis idzie o krok dalej. Kiedy przeprowadza się ze swego domu na wodzie do mieszkania w mieście i zauważa uśmiechającą się do niego dziewczynę, zaczyna tworzyć własną przyszłość. Dla niego ratunkiem nie jest zapomnienie przeszłości, lecz wyjście z nowym doświadczeniem w przyszłość. Jak sam na początku filmu stwierdza Mud, on i Ellis są bardzo do siebie podobni. On niedoświadczony w kontaktach, Ellis niedoświadczony wiekiem. I to głównie na ich przykładzie widoczna jest, tak bardzo popularna w baśniach, afirmacja przyjaźni. I jako współczesna baśń, "Uciekinier" opowiada o sile tych fundamentalnych ludzkich cech - mówi o zaufaniu, przywiązaniu, wspomnianej już przyjaźni, miłości, rycerstwie. I dzięki Bogu, nie popada przy tym w banał, na który skazana jest większość tego typu produkcji.

Otrzymujemy więc opowieść typową, z jednej strony staroświecką i ograną, z drugiej jednak natchnioną uwspółcześnionym językiem i interesującą interpretacją. Nichols kocha bawić się kinem i schematami, co udowodnił już w swojej poprzedniej, jeszcze bardziej fenomenalnej fabule (mowa oczywiście o "Take Shelter"). Wskrzesza źródła, poszerza nurty i płynie wprost rzeką artystycznego i rozrywkowego sukcesu. I być może wypłynie w końcu na szerokie wody i ominie potężne konstrukcje komercyjnych tam, czego sobie i Państwu życzę.

http://zissou.pl/uciekinier.html

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones